Rzeka Wadąg wypływa jako Kanał Dymerski w okolicach Biskupca. Jako rzeka Dymer, Dadaj, Pisa, płynie przez jeziora Kraksy, Dadaj, Tumiańskie, Pisz i Wadąg. Dalej płynie już jako właściwa rzeka Wadąg. Blog "Rzeka Wadąg" poświęcony jest odcinkowi pomiędzy jeziorem Wadąg, a ujściem Wadąga do Łyny.
Archiwum
:-)))
Aneta Szpaderska
elektrownia
Gazeta Olsztyńska
Gazeta Wyborcza
Gmina Dywity
Grzegorz Szczęsnowicz
grzyby
informacja
interwencje
Jacek Szydło
jesień
Józef Kłosek
Kurier Olsztyński
kwiaty
lato
łąka
Marcin Szwed
Maria Mellin
most
nielegalne wysypiska
odpady
opony
orzeł
owady
owoce
Piotr Grzymowicz
ptaki
rośliny
rzeka
Straż Miejska
śmieci
Urząd Miasta Olsztyn
wiadomość
wiosna
Zarząd Zieleni Miejskiej
zwierzęta
Prawa do zdjęć publikowanych na blogu "Rzeka Wadąg " posiada Darek Szczygielski. Zdjęcia dostępne są na licencji Creative Commons "Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne 3.0 Polska"
2010-06-15
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Pamiętam - była kiedyś akcja promocyjna browaru Dojlidy Białystok "Żubr wpływa na Warmię" ale chyba nie o to w niej chodziło, aby śmieciowe pozostałości także tu wpływały :/
OdpowiedzUsuńCzy nad Wadągiem muszą "wypoczywać" ludzie, którzy przynieść pełne to mają siłę, a już zabrać ze sobą puste (dużo lżejsze) - nie? Grrrrr!!
Ciekawe, czy te miejsca nie są znane "tuptusiom"? O ile pamiętam, puszki zawsze były chodliwym towarem, region jez. Sukiel jest regularnie patrolowany przez okolicznych "trolli" i czyszczony z puszek i innych wartościowych pozostałości. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom kultury "turystów" pozostawia wiele do życzenia.
Niestety całkiem spore stado.
OdpowiedzUsuń"Żubr" odczuwa chyba szczególne przyciąganie do lasów, u swoich lasach też najczęściej "Żubra" spotykam :-(
OdpowiedzUsuń@Basik: Spotykać Żubra nie jest źle - ale spotykać na szlaku wycieczki "odchody" w postaci bezmyślnie pozostawionych śmieci przez ludzi - jest to problem. Niestety, nie tylko takie odchody spotykamy, i według mnie jest to problem wychowania społeczeństwa - "rzucę tu papierek to nic się nie stanie bo się rozłoży" - w ten sposób papierek do papierka i robią się tony śmieci. Grrrrrrrr!!!
OdpowiedzUsuńTo jest problem wielki jak góra lodowa, tymi puszkami, papierkami, opakowaniami po batonikach dotykamy jedynie czubka góry lodowej :-(
OdpowiedzUsuńWieś - Co ja widzę? Ano, idzie piwosz piechotką wzdłuż potoku, wypił piwo i bach, puszka ląduje w potoku ... :-(
Miasto - Jedzie przede mną auto i nagle co widzę? Auto rzuca puszką? Nie, to pasażer lub kierowca (zależy, czy leci z prawa, czy z lewa) właśnie napił się jakiegoś Bro czy Mirindy i bach, puszka ląduje na jezdni .... :-(
Las - jedzie taki pozadrogowy jeździec, przystaje, pije piwo, po spragniony przecież bardzo i bach, puszka ląduje na ściółce ... :-(
A to wszystko to tylko czubek góry lodowej ... Człowiek jest straszną istotą, nie wiadomo, jak z tym problemem do niego przemówić, ale na pewno nie marchewką, jak już to kijem, i to mocno!
Znam Harcerzy którzy by to pozbierali - sam także sprzątam szlaki - szkoda że w Polsce nikt za to nie płaci tak jak w Norwegii - wór puszek i jest na wieczorne piwo dla kilku osób - czyli się opłaca. Może mało szlachetne zajęcie (zwłaszcza dla snobów, ale za to pożyteczne)
OdpowiedzUsuńLewy brzeg Wadąga to Olsztyn. Dlaczego śmieci sprzątać powinni "tuptusie" "trolle" czy harcerze, a nie powołane do tego służby miejskie?
OdpowiedzUsuń@Darek - nie chodzi o to, że "powinni" - wiadomo, że o czystość w mieście powinny dbać służby do tego powołane ale "tuptusie" mogą skutecznie pomóc przeprowadzając dodatkowo skuteczny recykling puszek i butelek. No i najważniejsza sprawa - dlaczego tyle tych śmieci ląduje w lesie?? Przecież tego nie produkują kaczki, łabędzie, wiewiórki czy dziki tylko ludzie. Nie wiem, skąd się bierze w naszym rejonie taki brak poszanowania dla przyrody i beztroska w robieniu jednego wielkiego śmietnika w swoim najbliższym otoczeniu. Istnieją w Polsce inne regiony gdzie takie praktyki są niespotykane ale to opiszę w osobnym wątku.
OdpowiedzUsuń@Hufi - skoro wiadomo, że o czystość w mieście powinny dbać służby do tego powołane, to dlaczego Twoim zdaniem tego, jak widać, nie robią. Może o zalegających śmieciach nad Wadągiem nie wiedzą?
OdpowiedzUsuńZ doświadczeń tarnowskich:
OdpowiedzUsuń- służby miejskie "o niczym nie wiedzą" i to jest standard, trzeba im dostarczyć zdjęcia i świadków.
- służby miejskie posprzątają ale w "wolnym terminie" (znaczy się nie wiadomo kiedy)
- służby miejskie koniecznie chcą znaleźć winnego -pierwszym podejrzanym jesteś TY! a nóż sam naśmieciłeś i jeszcze sobie jaja robisz!
Więc albo posprzątacie sami, albo się wpakujecie w trybu urzędowej machiny.
@Darek: Tego, jaka jest przyczyna, chyba się nie dowiemy. Być może wiedzą ale mają zbyt mało pracowników i narzucone odgórnie priorytetowe regiony do oczyszczania, być może koszty związane z oczyszczaniem rejonów dość odległych od centrum przekraczałby budżet (chyba uchwalany przez radę miasta ale w tej chwili pewien nie jestem), być może mają ten rejon wpisany w swój grafik na tyle rzadko, że śmieci zdąży się uzbierać porządna sterta - podejrzewam, że tutaj może się też rozchodzić o kwestię pracowników / finansów związanych z oczyszczaniem planowym (kubły na śmieci) a oczyszczaniem "interwencyjnym" - śmieci w krzakach. Może jest jakaś metoda uzyskania tych informacji w trybie dostępu do informacji publicznej?
OdpowiedzUsuń@makroman: pkt 1 jak najbardziej możliwy gdyż dla mnie zrozumiałe jest, że pracownicy są kierowani do bieżącego sprzątania terenów gdzie zainstalowane są kosze na śmieci i oddelegowanie ich do spacerowania w miejscach oddalonych od centrum w celach rozpoznawczych mogłoby być od razu przez ludzi zaskarżone jako marnowanie pieniędzy podatników (gdyby okazało się, że przez pół dnia spacerowali i na śmietnisko nie trafili), co do pkt. 2 moją opinię już wyraziłem w odpowiedzi do postu Darka Szczygielskiego - jeśli instytucja miejska ma wyznaczony przez radę budżet na ilość etatów i jednocześnie wyznaczone rejony które obowiązkowo muszą być codziennie sprzątane jest możliwe, że po prostu faktycznie nie ma kiedy posłać pracowników w odleglejsze tereny. Co do pkt 3 - jeśli takie "historie" się zdarzają to instytucja sama się ośmiesza :(
Skoro te śmieci już tam leżą, powinny zostać uprzątnięte, czy to z poruszeniem całej niezbędnej machiny biurokratycznej, jak to opisuje Makroman czy to przez kogoś indywidualnego z własnej jego chęci.
OdpowiedzUsuńJednak u podstaw sprawy leży odpowiedź na pytanie DLACEZGO te śmieci tam się znalazły.
I tu z przykrością wielką stwierdzić trzeba, że żyjemy w kraju, którego obywatele wykazują brak elementarnej kultury. Bardzo jest to przykre, że żyją w tym kraju ludzie, którzy pozostają w radosnej świadomości, że przecież ktoś posprząta to, co oni nasmiecili ..... :-(